sobota, 1 marca 2014

Na pohybel logice!

Jak każdy kibic Wisły, mam już kompletnie dość afery medialnej z Pawłem Stolarskim w roli głównej. Śmieszy mnie lament nad odejściem młodego zawodnika, który zagrał raptem 2-3 przyzwoite(!) mecze. 
Naprawdę, nie ma po kim płakać. Życzę Stolarskiemu sukcesów, ale przede wszystkim silniejszego charakteru i większej pracowitości. Bo jeśli faktycznie ma talent, to obu tych cech zabrakło, by w Wiśle grać w pierwszym składzie. Ale młody jest, może jeszcze będzie z niego piłkarz. Temat zamknięty.

Natomiast zupełnie dziwię się reakcjom niektórych kibiców na decyzje władz klubowych z Bogusławem Cupiałem na czele. Pogłoski o próbach podkupienia Stolarskiego przez Legię przyjęto z niedowierzaniem, a następnie z wściekłością. Wszędzie, byle nie do Legii! Transfer ponoć zablokował sam właściciel. 

Jakie są natomiast fakty? Wisła jest w tarapatach finansowych i nie stać jej na zakontraktowanie nowych piłkarzy - w tym już wybranych przez Smudę Danljela Klaricia i Diego Manicero. Do tego ponoć Legia Warszawa oferowała za Stolarskiego 100 tys. €, by mieć go już w zimie. Biorąc pod uwagę, że klub warszawski mógł zawodnika podpisać za darmo, zapłacić 70 tys. zł za wyszkolenie i mieć go w lecie, jest to oferta bardzo uczciwa i moim zdaniem całkiem atrakcyjna. Wcale nie dziwię się Jackowi Bednarzowi, który według plotek dziennikarskich chciał sfinalizować ten transfer. Akurat to są środki -marne bo marne, ale zawsze -  potrzebne na zakontraktowanie napastnika. Zamienić nieopierzonego bocznego obrońcę na młodego, obiecującego ofensywnego gracza - to chyba nie byłby zły biznes?

Natomiast w przypadku Lechii o takiej hojności na razie mowy nie ma. Wygląda więc na to, że Bogusław Cupiał zagrał na nosie Legii, rezygnując z 400 tys. złotych za Stolarskiego,a zawodnika i tak straci, ale za 70 tys. Świetny biznes.


"Zamienił stryjek siekierkę na kijek" - tak to właśnie wygląda. Nie ucierpiała w tej całej sytuacji Legia, która ma pieniądze na sprowadzenie sobie tuzina takich "Stolarskich", tylko Wisła, która borykając się z finansowymi problemami "ucieka" od zarobku.