niedziela, 26 maja 2013

Wspomnień czar cz.1


26 sierpnia 2008r. Wielka Barcelona przyjezdza do Polski, do Krakowa aby dokończyć dzieła zniszczenia jakie rozpoczęła w tydzień wcześniej w Katalonii (porażka Wisły 0:4).
Trzecia runda kwalifikacyjna decydująca o awansie do fazy grupowej Ligi Mistrzów z jednego punktu widzenia nie mogła potoczyć się gorzej.
Bardzo mocna drużyna Białej Gwiazdy wylosowała - jak sie potem okazało - najpotężniejszą drużynę tego roku w Europie. FC Barcelona była niedłlugo po zatrudnieniu na stanowisku szkoleniowca Josepa Guardioli.
Odkąd objął on zespół, Blaugrana miała średnią 4,4 goli na mecz. Porażające. Szans na awans nie widzieli praktycznie nawet najwięksi optymiści.

Z drugiej strony był to pod względem kibicowskim najatrakcyjniejszy mecz od wielu lat. Mimo wysokiej przegranej w pierwszym meczu bilety na rewanż rozpłynęły się w mgnieniu oka i było pewne, że będący jeszcze w remoncie stadion przy ul.Reymonta wypełni się do ostatniego miejsca.
Ja sam nie robiłem sobie jakichkolwiek nadzieji na zwycięstwo wybierając się na to spotkanie. Jako, że Barcelona to mój drugi ulubiony klub piłkarski nie mógłbym stracić okazji by podziwiać najlepszych piłkarzy świata mierzących siły z zawodnikami Wisły.
Wbrew oczekiwaniom Pep Guardiola nie przyjechał do Krakowa z rezerwowym składem. Z pierwszej jedenastki brakowało praktycznie tylko (albo i aż) kontuzjowanego Leo Messiego.
źródło: historiawisly.pl
Obydwie drużyny rozpoczęły to spotkanie dość spokojnie. Mecz z Wisłą miał być bardzo dobrą próbą generalną przed startującą w najbliższy weekend hiszpańską ligą.
Jako pierwsi groźniej zaatakowali wiślacy, pierwsze akcje pokazały mistrzom Polski, że "diabeł" nie jest aż tak straszny i w 20. minucie powinno być 1-0 dla Białej Gwiazdy. Zamieszania pod bramką Barcy nie wykorzystał jednak Wojciech Łobodziński, którego lob minął opuszczoną przez Valdésa bramkę.
Goście zagrozili Wiśle dopiero w minucie 25. Główka Eto'o minęła jednak o kilka metrów bramkę "Białej Gwiazdy". W 28. minucie Mariusz Pawełek musiał się już natrudzić, bo choć z ostrego kąta, to jednak celnie przymierzył Henry. Odpowiedź na te akcje Barcelony była niemalże natychmiastowa. Z lewego skrzydła piłkę wrzucił Zieńczuk, akcję zamknął Paweł Brożek i główkował prawie idealnie lecz niestety słynący z błędów Valdés tym razem obronił świetnie. Obrona Wisły na dobre pogubiła się dopiero w minucie 44. Piłkę w środku pola stracił Junior Diaz, popędził z nią Iniesta, który odszukał Henry'ego, ale Francuz z dogodnej pozycji pomylił się i posłał piłkę obok słupka. Do przerwy było więc 0-0.
II połowę lepiej rozpoczęła Wisła. W 51. minucie mocno z woleja uderzył Marek Zieńczuk, ale znów świetnie spisał się między słupkami Victor Valdés odbijając piłkę na rzut rożny. Do piłki podszedł czeski pomocnik Tomas Jirsak, który świetnym podaniem odnalazł nieobstawionego Clebera, a ten wyjątkowo ładną główką uderzył pod poprzeczkę i "Duma Katalonii" przegrywała przy Reymonta 0-1!!!


Spiker dodał, że brakuje nam trzech bramek i... podrażniona Barca ruszyła do ostrej ofensywy, która koniec końców nie przyniosła oczekiwanych efektów i porażka Barcelony z Wisłą Kraków stała się faktem.

''Biała Gwiazda'' jako pierwszy polski zespół pokonał FC Barcelonę i tym samym mimo, że zwycięstwo to nie dało awansu do elitarnej Ligi MIstrzów, to Wisła zapisała się złotymi zgłoskami w historii polskiego futbolu.

Powróci. Tylko kiedy?


Przez praktycznie całą wiosnę nie dodawałem postów, bo i po co. Gra cały czas wyglądała podobnie, bezbarwne porażki przeplatały się z bezbarwnymi zwycięstwami i równie bezbarwnymi remisami. Tak na prawdę dodawanie czegokolwiek na bloga mijało się z celem. Mecze Wisły oglądało się jak sparingi Lyonu Zagacie z Spartą Przeginia a patrząc na pomeczowe wywiady zawodników nie dało się nie odnieść wrażenia, że piłkarze tydzień po tygodniu powtarzają to samo ubierając to jedynie w troche inne słowa.

Teraz jesteśmy przed dwoma ostatnimi spotkaniami sezonu 2012/2013. Najgorszego sezonu w wykonaniu Wisły Kraków od czasu przejęcia jej przez Bogusława Cupiała. Żal to pisać, ale w tych dwóch ostatnich meczach nie oczekuję niczego od zespołu. Będzie dno, kopanina i może wpadną jakieś przypadkowe bramki. Niestety.

Mam tylko nadzieję, że w lecie ci co powinni odejść - odejdą, ci co powinni zostać - zostaną, trener zostanie zmieniony, a zespół zostanie wzmocniony o wiele, wiele nowych twarzy. Jeśli się to nie stanie czeka mnie - jako kibica Wisły, kolejny nudny sezon bez gry o jakąkolwiek stawkę.

Jestem jednak pewien jednego. Potęga Wisły powróci. I mam nadzieję, że jak najszybciej.